Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Rozpoczęła się apelacja ws. katastrofy kolejowej pod Szczekocinami

inforail
18.01.2018 08:10
0 Komentarzy

Przed SądemApelacyjnym w Katowicach rozpoczęła się w czwartek rozprawa odwoławczadotycząca katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, gdzie w marcu 2012 r. wwyniku czołowego zderzenia dwóch pociągów zginęło 16 osób, a ponad 150 zostałorannych.

O nieumyślne sprowadzenie tej katastrofy prokuraturaoskarżyła dyżurnych ruchu z posterunków kolejowych Starzyny i Sprowa.Orzekający w I instancji częstochowski sąd skazał ich na 4 lata oraz 2,5 rokuwięzienia. Oskarżeni nie stawili się na rozprawie. Wyrok zaskarżył zarówno prokurator,obrona, jak i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych.

Do wypadku doszło 3 marca 2012 r. we wsi Chałupki k.Szczekocin – na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa.Zderzyły się pociągi TLK „Brzechwa” z Przemyśla do Warszawy iInterregio „Jan Matejko” relacji Warszawa-Kraków. PociągWarszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociągPrzemyśl-Warszawa. Akt oskarżenia w tej sprawie częstochowska prokuraturaprzesłała do sądu w grudniu 2014 r.

Prokuratura zarzuciła dyżurnym nieumyślne sprowadzeniekatastrofy kolejowej oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentacji kolejowej – codo czasu zamknięcia torów po zderzeniu pociągów. Straty materialne pokatastrofie oszacowano na 19 mln zł.

Proces w I instancji trwał około roku. W lipcu 2016 r. SądOkręgowy w Częstochowie skazał Andrzeja N. na 4, a Jolantę S. z posterunku wSprowie na 2,5 roku pozbawienia wolności. Uznał, że na tragedię złożyła sięseria ludzkich błędów.

Zgodnie ze zmodyfikowanym przez sąd I instancji opisemczynów Andrzeja N., mając informację o braku kontroli położenia zwrotnic, wnienależyty sposób sprawdził rozjazdy i nie zabezpieczył ich, potem dałzezwolenie na jazdę i skierował pociąg Warszawa-Kraków na niewłaściwy torprzeznaczony dla ruchu innego pociągu, a następnie zaniechał obserwacjiprzejazdu tego pociągu i jego sygnałów końcowych, a także obserwacji wskazańswego pulpitu. W rezultacie N. – według sądu – do końca był przekonany, żewyprawił pociąg po właściwym torze i w ten sposób wprowadzał też w błąd dyżurnąJolantę S.

Jolancie S. sąd I instancji przypisał działanie izaniechanie związane z podaniem zastępczego sygnału zezwalającego dla pociąguPrzemyśl-Warszawa, bez wyjaśnienia przyczyn zajętości toru nr 1 i przy brakureakcji na niepojawienie się zajętości toru nr 2, a także niewykorzystaniefunkcji „alarm” w systemie radiowym i brak innych działań – wobecpodjętych wątpliwości, co do prawidłowości wyprawienia pociągu.

Sąd wskazywał też m.in. na rolę drużyn trakcyjnych obupociągów, które tuż przed katastrofą kontynuowały jazdę, mimo sygnałów do tegonieuprawniających. Maszyniści nie obserwowali też we właściwy sposób toru przedsobą; inaczej – co m.in. udowodnił przeprowadzony po katastrofie eksperymentprocesowy – szybciej zauważyliby, że oba składy zmierzają do zderzenia.Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone – załogi zginęły.

Częstochowska prokuratura, która uważa kary orzeczone przezsąd okręgowy za zbyt łagodne, odwołała się od wyroku. Apelacje złożyły teżpozostałe strony procesu. Przed sądem I instancji prokuratura żądała dlaAndrzeja N. 8 lat więzienia, a dla Jolanty S. – 7 lat. Obrona domagała sięuniewinnienia.


Komentarze